Kto z nas dziadków i rodziców współczesnej młodzieży i dzieci nie ma wspomnień z dzieciństwa, gdy buszował wśród łąk, lasów, bądź śródpolnych zarośli? Beztroskie bieganie z rówieśnikami, znikanie na większość dnia w trakcie wakacji, kąpiele w rzece, wspinanie się na drzewa, budowanie szałasów i domków na drzewie, zapewne wielu z Was się w tym momencie rozmarzyło… A współczesna młodzież i dzieci? Coraz mniej czasu spędzają na łonie natury, a jeśli nawet to na zorganizowanych przez szkołę, bądź rodziców wycieczkach, których celem zawsze jest poznanie, nauczenie bądź zdobycie czegoś. Mało kto umie czerpać dzisiaj czystą przyjemność z bycia i zabawy wśród drzew, traw, kwiatów i śpiewu ptaków.

Świat współczesny bodźcuje nas nieustannie i pobudza do ciągłej pracy umysłowej. Oferuje wiele „aktywności”, które zamykają nas w pomieszczeniach, sadzają przed ekranami telewizorów, komputerów, czy konsoli do gier. Przy takiej organizacji wolnego czasu, nasze zmysły ulegają fizjologicznemu i psychologicznemu ograniczeniu, co powoduje zmniejszenie bogactwa naszych doświadczeń. A badania jednoznacznie wskazują, iż przyroda ma bezpośredni i jednoznacznie pozytywny wpływ na nasze zdrowie psychiczne, fizyczne oraz duchowe. Niektóre sugerują, że uważny kontakt z przyrodą może stanowić skuteczną formę terapii m.in. zaburzeń deficytu uwagi, nadpobudliwości psychoruchowej, poprawiać zdolności poznawcze i zwiększać odporność na stres i depresję. Przyroda działa jak balsam dla duszy dziecka, które zmaga się z trudną sytuacją rodzinną, szkolną, czy rówieśniczą. Jak pisze Richard Louv „W przyrodzie dziecko odnajdzie wolność, wyobraźnię i prywatność: to miejsce z dala od świata dorosłych, jego własny (s)pokój.

Wśród naukowców popularnym jest twierdzenie, iż dzieci do prawidłowego rozwoju potrzebują kontaktu z przyrodą w takim samym stopniu, jak właściwego odżywiania czy odpowiedniej ilości snu. Natura uspokaja, ułatwia koncentrację i pobudza zmysły, a także wzmacnia naszą odporność fizyczną (Louv, 2008).

Jedno z brytyjskich badań wykazało, że przeciętne ośmiolatki radziły sobie lepiej z nazywaniem rodzajów Pokemonów niż miejscowych gatunków roślin i zwierząt. W tej kwestii w ostatnim czasie sytuacja w Polsce na pewno ma się nieco lepiej chociażby poprzez akcję promocyjną sieci Biedronka i jej „swojaków”. Ale podczas spaceru z siedmiolatkami, gdy zobaczyły one stado bydła krzyczały, że to żubry. Innym razem byłam świadkiem jak rodzic może 8 letniej dziewczynki zareagował panicznie, gdy podniosła ona z ziemi ubłoconą szyszkę, tym samym brudząc sobie rękawiczki.

We wszystkich krajach rozwijających się obecne jest już  zjawisko zespołu deficytu natury, którym ludzkość płaci za odwrócenie się od przyrody. Zespół ten obejmuje: zmniejszone używanie zmysłów, niedobór uwagi, częstsze występowanie chorób fizycznych i psychicznych.

Jeśli pozwolimy i nauczymy nasze dzieci uważnego kontaktu z przyrodą to nawiążą one z nią bardzo cenną więź. Podarujemy im tym samym bezcenny zasób, który będzie towarzyszył im przez całe życie, stanie się ich przystanią w czasie życiowych burz i sztormów, źródłem radości i spokoju, a wonie, smaki i odgłosy lasu poznane w dzieciństwie, będą rozpoznawane przez ich zmysły przez całą życiowa podróż, przywołując radosne wspomnienia dzieciństwa i przynosząc ukojenie i spokój.

Nawiązując wraz z dziećmi kontakt z naturą, dajemy też dar Matce Ziemi, gdyż jak wiemy z doświadczenia i co potwierdzają liczne badania  dbamy i walczymy o to co kochamy, dużo skuteczniejszą wiec metodą na świadome korzystanie z zasobów naszej planety jest nie straszenie dzieci konsekwencjami działalności ich dziadków i rodziców, a właśnie obudzenie w nich miłości do przyrody.

Louv Robert „Ostatnie dziecko lasu. Jak ocalić nasze dzieci przed  zespołem deficytu lasu”